Miała być cielęcina ale poluję na nią już od kilku dni i nie mogę dotrzeć do odpowiedniego sklepu. Zamiennikiem okazał się indyk w wersji mielonej, który finalnie zamienił się w burgery upieczone na ruszcie. Właściwie nie mięso w tych burgerach jest najważniejsze, a sposób przygotowania. Zdecydowałam się na mój ulubiony, czyli pieczenie. Tym razem bezpośrednio na ruszcie posmarowanym lekko oliwą. Smak mnie zaskoczył, bo niby burgery okazały się podobne do tradycyjnych mielonych, a jednak wyczuwalny brak tłuszczu robi swoje. Z pewnością jest to zdrowa odmiana i nie wymaga przekładania co chwilę, a czas, jak wiecie, jest teraz cenny.
Składniki:
- 0,5 kg mielonego mięsa z indyka
- 1 mała cebula
- 1 jajko
- 2 łyżki mąki orkiszowej
- 1 łyżeczka papryki słodkiej
- Szczypta soli himalajskiej, szczypta pieprzu czarnego, szczypta czosnku suszonego
- Oliwa z oliwek do wysmarowania blachy
Przygotowanie:
Mięso przyprawiłam i połączyłam z pokrojoną drobno cebulą. Dobrze jest zostawić mięso w przyprawach na kilkanaście minut, aby jak najwięcej wchłonęło. Piekarnik rozgrzałam na 180 stopni, do mięsa dodałam jajko, a następnie mąkę i wszystko wymieszałam rękoma (dosłownie). Oczywiście, można burgery przygotować w wersji jeszcze bardziej light i nie dodawać ani jajka ani mąki. Ruszt posmarowałam lekko oliwą z oliwek, aby nie mieć problemu ze zdjęciem burgerów. Formowałam z mięsa okrągłe burgery i układałam na ruszcie, lekko je ugniatając, by były bardziej płaskie.
Piekłam przez około 30-40 minut, ale czas lepiej kontrolować zaglądając do piekarnika, bo mogą się szybko spiec.
Takie burgery warto zjeść chociażby z sałatą, pomidorem i pełnoziarnistą bułką, ale równie dobrze mogą być podane w towarzystwie samej sałaty i ryżu.